• Festiwal Światła Gdańsk 2023 - pokój bez kolorów

    05/17/2023 at 12:52 0 comments

    Moje pofestiwalowe przemyślenia chyba mogłabym podsumować jednym zdaniem:

    „Przestańmy gonić za pieniądzem, zacznijmy pogoń za światłem!” .

    fot. Joanna Tadych

    Jak odbierałam festiwal zanim się rozpoczął? Przede wszystkim kosztował mnie sporo stresu i nerwów. Nie uczestniczyłam co prawda tak bardzo w przygotowaniach do festiwalu, jak pozostała ekipa, ze względu na to, że nie jestem z Trójmiasta. Mogę powiedzieć, że bardziej byłam obserwatorem w tych kilku miesiącach przed wydarzeniem.
    Zgłosiłam się do pomocy i Ola Fijałkowska postanowiła przydzielić mnie jako wsparcie dla Leszka Miotk, który planował zrobić wystawę „Pokój bez kolorów”. Od tamtego czasu mój poziom stresu, związany z festiwalem, miał się odwrotnie proporcjonalnie do ilości dni, jakie pozostawały do wydarzenia. A to wszystko głównie przez problemy ze zdobyciem głównego elementu naszej wystawy — czyli lamp sodowych. Przetestowaliśmy dostępne w Polsce lampy sodowe wysokoprężne i okazało się, że ich światło nie jest odpowiednie do naszego pokoju. Wtedy stało się jasne, że potrzebujemy lamp sodowych niskoprężnych. Ich zdobycie nie było łatwe. Leszek zamówił pierwszą lampę z Wielkiej Brytanii. Czekał na nią dwa tygodnie, a jak już dotarła, to okazało się, że nie przetrwała w całości podróży. Lampa była stłuczona, nie nadawała się do użytku.

    fot. Leszek Miotk

    Zostały 3 tygodnie do festiwalu, a my nie mieliśmy jak stworzyć naszej wystawy. Leszek na szczęście w międzyczasie zamówił kolejne lampy, zapłonnik do lampy 90W i samą lampę. Tydzień później mógł już przetestować otrzymany zapłonnik i lampę 90W. I w tym miejscu w sumie można by zakładać, że już wszystko się udało, jest w porządku, pokój faktycznie będzie bez kolorów, ale niestety — testy nie wyszły pomyślnie. Zakupiony zapłonnik okazał się nieodpowiedni do lampy. Lampa nie była w stanie się odpalić. Zostały 2 tygodnie do festiwalu, dwie lampy były w drodze, ale nie wiedzieliśmy, czy dotrą całe, czy będą działały tak, jak byśmy tego oczekiwali, nie wiedzieliśmy nic. A jak z moim poziomem stresu wtedy? To była kulminacja, lekkie załamanie i szukanie innych wyjść z sytuacji. Drugiego maja serce zabiło mocniej, oczy się zaszkliły ze szczęścia, przyjechała lampa, sprawna, działająca, a po odpaleniu ukazała nam magię — kolory zniknęły.

    fot. Leszek Miotk
    fot. Leszek Miotk

    Rozpoczęło się planowanie, jak lampę zawiesić, jak najlepiej pokazać zanikanie kolorów w pokoju, co jeszcze w pokoju pokazać. Już wcześniej udało nam się dogadać ze znajomymi z OBJ DESIGNED, zapoznanymi na spotkaniach o druku 3d, że chętnie wypożyczymy ich dzieła, czyli lampki i wazoniki w najróżniejszych kolorach. Ustawienie tego na regałach magazynowych w pomieszczeniu Hevelianum wydawało mi się idealnym pomysłem. Zrobienie przycisku, którym każdy zwiedzający będzie mógł załączać lampki, zachęcało do czynnego udziału i aktywowało każdą osobę (a w szczególności dzieci).

    Do ostatniej chwili (czyli do czwartku 11 maja) nie wiedzieliśmy jak uporać się z zawieszeniem lamp sodowych. Były jakieś ogólne założenia, ale nie mieliśmy wiedzy, na ile będą one dobre. W czwartek okazało się, że potrzebujemy jeszcze trochę elementów, aby bezpieczne lampy zamontować. W piątek, po pierwszych przymiarkach, a następnie zakupach w sklepie budowlanym, stworzyliśmy własne oprawy do dwóch lamp sodowych. Na regałach udało się już ustawić wszystkie lampki, zamocować przycisk do ich włączania, udało się także zaciemnić pomieszczenie tak, aby nie docierało do niego światło z zewnątrz.

    fot. Marta Sienkiewicz
    fot. Marta Sienkiewicz
    fot. Marta Sienkiewicz

    W sobotę zostały nam do zawieszenia obrazy, plakat, ustawienie naszego HS-owego kwiata, zwanego King Bobem, drobne poprawki przy lampach...

    Read more »